Opiekun muzeum

W 1993 roku kierownictwo gorzelni w Turwi objął Grzegorz Konieczny, uro­dzony w 1961 roku w Sierakowie Wielkopolskim. Swoją przygodę z gorzelnic­twem rozpoczął 1 lipca 1981 w Gospodarstwie Rolnym Oporowo należącym do kombinatu PGR Galowo. Pracował tam do roku 1993. Przez 10 lat był zastęp­cą kierownika gospodarstwa, a w 1991 objął kierownictwo tamtejszej gorzelni.

Dwa lata później, 1 września, rozpoczął pracę jako kierownik w gorzelni w Turwi. Do pierwszych wspomnień związanych z objęciem tej placówki należały obawy związane z tzw. zimnym zacieraniem, czyli bezciśnieniowym uwalnianiem skrobi, procesem technologicznym rzadko stosowanym w gorzelniach rolniczych, ale okazały się one przedwczesne i przesadzone, ponieważ tę technologię stosował przez 11 lat, uzyskując dobrej jakości spirytus. Kiedy objął kierownictwo gorzel­ni, miała ona łącznie trzech pracowników. W 1995 do obowiązków Grzegorza Koniecznego doszło kierowanie tutejszym gospodarstwem rolnym, gdzie peł­nił funkcję zastępcy kierownika, którym wówczas był Andrzej Majchrzycki. Na tym stanowisku Konieczny pracował do 2004 roku.

Jako że obiekt znajdował się w dość dobrym stanie, toteż wysiłek Grzegorza Koniecznego ukierunkowany został na element, który stał się nie tylko jego pasją, ale przede wszystkim szan­są na przetrwanie gorzelni. Okres ten związany był z zainteresowaniem współ­pracą Wyborowej S.A., który skutkował związaniem się Spółki Top Farms z wio­dącym producentem wódki na okres blisko10 lat. W tym czasie rozpoczęła się zakrojona na szeroką skalę akcja ratowania pamiątek po likwidowanych gorzel­niach, dzięki czemu stworzony został zaczątek przyszłej ekspozycji muzealnej, będącej obecnie wizytówką Turwi. Impulsem do działania okazała się nieużyt­kowana słodownia, która przekształcona została w salę muzealno-ekspozycyjną.

Pierwszym eksponatem, jaki Pan Konieczny pozyskał, była maszyna parowa z 1906 roku, przywieziona z gorzelni w Goli. Następnym obiektem był kocioł pa­rowy z 1905 roku, ze zlikwidowanej gorzelni Gołębin Stary. Te dwa okazałe eks­ponaty skłoniły kierownika do zorganizowania drugiej części ekspozycji (obok słodowni) - zewnętrznej, na której gromadzone są elementy wielkogabarytowe, pozyskiwane z upadających lub likwidowanych wielkopolskich gorzelni. 

Do naj­ciekawszych eksponatów zaliczyć można część aparatu destylacyjnego w obudo­wie żeliwnej, odbieralnik spirytusu, zalewnię do jęczmienia, pompę parową do pompowania spirytusu do beczek, pompy wodne parowe, młynek Bohma, kom­pletne zestawy transmisyjne z gorzelni Trzebiny, czoło kotła parowego z 1913 roku z Rogaczewa Małego. Warto dodać, iż w wypadku wielu urządzeń ich po­zyskanie było jedyną szansą uratowania ich przed zezłomowaniem i przetopie­niem. Konieczne było organizowanie specjalistycznego transportu do przewozu dużych obiektów, co - dodajmy - było i jest zajęciem na zasadzie wolontariatu.

Grzegorz Konieczny podkreśla, iż ekspozycja muzealna nie rozwijałaby się tak prężnie, gdyby nie wysiłki jego współpracowników - Grzegorza Płocieniaka i Roberta Rochowiaka, a wcześniej Marka Szlechta, Zbigniewa Sikory, Bogdana Kruszyny, Grzegorza Jaworskiego (vel Seledyna), którzy poza obowiązkami za­wodowymi, poświęcają swój wolny czas m.in. na pomoc w odnawianiu ekspo­natów i prace porządkowe. Pytany o cel, jaki przyświecał mu podczas tworzenia muzeum, Grzegorz Konieczny odpowiada:

Chodziło o przetrwanie gorzelni na rynku jako czynnego zakładu. Zależało mi, by przekazać następnym pokoleniom wiedzę o tym, jak wyglądał proces produkcyjny w tego typu obiektach, co jest szczególnie ważne, zwłaszcza że współcześnie jesteśmy świadkami niemal całkowitego zaniku tej gałęzi przemysłu rolnego. Gorzelnia od zawsze była miejscem otwartym, wokół niej toczyło się życie wielu osób. Tworząc mu­zeum chciałem, by gorzelnia takim otwartym miejscem nadal pozostała, by stała się ciekawostką, unikatem ze względu na swój wiek, tradycje, ale rów­nież na ekspozycję. Turew stała się w ten sposób swoistym lamusem gorzel­niczym. Tutaj eksponaty nie tylko przetrwały, ale nadal są użytkowane, czego najlepszym przykładem jest niedawne uruchomienie pompy Worthingtona. Gorzelnictwo to dla mnie nie tylko element pracy zawodowej, z którym je­stem związany całe życie, to przede wszystkim pasja, pomimo wielu trudno­ści, ogromna satysfakcja z odkrycia nowego dokumentu, zdobycia - często w ostatniej chwili - kolejnego eksponatu. Świadomość, że udało się ocalić fragment przeszłości, wynagradza wszystkie wysiłki i przeciwności. Jest jesz­cze jedna niezwykle istotna kwestia: Turew jest synonimem tradycji, dlatego też tradycyjną metodę produkcji nadal utrzymujemy i chcemy, by właśnie w oparciu o ten walor, budowano pozycję tego miejsca.

Wysiłki Pana Koniecznego spotkały się z uznaniem nie tylko firmy Top Farms, ale również władz samorządowych i wojewódzkich. Uhonorowano go tytułem Za­służony dla Województwa Wielkopolskiego (2016), Brązowym Krzyżem Zasługi nadanym przez Prezydenta RP (2017), prestiżowym tytułem Nieprzeciętny nada­nym przez „Wiadomości Kościańskie". Od lat prowadzi działalność popularyzator­ską organizując zapadające w pamięć oprowadzania grup zorganizowanych i indy­widualnych.

Na przestrzeni ostatnich lat za sprawą kierownika gorzelni ukazało się ponad 100 artykułów, programów radiowych i telewizyjnych, jak chociażby „Ocalić od zapomnienia"" dzięki którym przybliżono historię i działalność gorzelni. Obdarzony niezwykłą charyzmą i specyficznym poczuciem humoru, jest dla wielu odwiedzających gorzelnię w Turwi synonimem fascynata gorzelnictwa, umie­jącego w sposób niezwykle przystępny przekazać zawiłości procesu technolo­gicznego. Bliska współpraca z samorządami, jednostkami muzealnymi, grupami nieformalnymi, stowarzyszeniami, organizacjami trzeciego sektora powoduje, że w przeciągu ostatnich 20 lat, gorzelnia w Turwi i jej kierownik stali się jedny­mi z symboli regionu, Turew zaś ważnym punktem na mapie turystycznej Wiel­kopolski. Prywatnie Grzegorz Konieczny jest szczęśliwym mężem i ojcem.

źródło: "Turew sto lat Wielkopolskiej tradycji" autor: Emialian Prałat